Od dwóch dni jesteśmy w Cuence, trzeciej co do wielkości miejscowości Ekwadoru, która jest położona w Andach na 2500 m.n.p.m.
Po raz pierwszy w naszej podróży zdecydowaliśmy się na spontaniczny krok – prosto po tym jak wysiedliśmy z samolotu w Guayaquil, złapaliśmy taksówkę i popędziliśmy do terminala autobusowego, gdzie na 10 minut przed odjazdem udało nam się kupić bilety do Cuenci. W związku z tym nie mieliśmy zarezerwowanego hotelu, co nieco nas stresowało, ale mimo wcześniejszych obaw wszystko poszło gładko.
Pierwsze dwa dni to był dla nas czas na rozeznanie, więc niewiele zobaczyliśmy. Jest zdecydowanie chłodniej niż na Galapagos (w końcu to góry), no i z powrotem mamy różnicę czasową z Polską -6h (na Galapagos jest inna strefa więc jest -7h). Zapraszamy do galerii na kilka migawek a tymczasem idziemy spać, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu zrobiliśmy podsumowanie wydatków i aż nas głowa od tego rozbolała ;).
A jutro od rana jedziemy zwiedzać okolice Cuenci.
4 komentarze
Fajne jedzonko. Szczególnie drugie danie i bliżej nieokreślone coś z ryżem :)
Iwona, to coś z ryżem, to był kurczak, takie jakby strzępki, paseczki, nie wiem jak to nazwać, ale bardzo smaczne. No i zawsze do obiadu i śniadania dostajemy pyszny świeży sok z różnych owoców miejscowych. Mmmmmm :)
No to była prowokacja do napisania komentarza z zamieszczeniem tego zdjęcia z papierosem! Skuteczna.
Aguś…masz tak wiele przygód i doznań (patrząc na zdjęcia z obiadkiem to całkiem pewne), że Ci chyba ten fajek w gębie niepotrzebny. Zadymiasz Andy itd.
Ale ty wiesz o tym. Prawda?
Pozdrowienia od całej rodzinki od Zuzi, Kasi i od brata!
Oj czekałam ja na jakiś komentarz, czekałam… i muszę przyznać, że Ciebie braciszku obstawiałam w pierwszej trójce chętnych wyrazić swoje zdanie na temat mojego nałogu, więc widzę, że się nie pomyliłam :).
Pozdrawiamy całą Waszą rodzinkę z zadymionych (mgłą!) Andów ;), buziaki
Ps. Cieszę, się że wreszcie coś napisałeś i teraz czekam na same pozytywne komentarze :)