Kochani!
Wiem, że mamy opóźnienia z meksykańskimi postami, ale dużo się u nas dzieje.
Z powodu awarii samochodu musieliśmy zostać kolejne dwa dni w San Cristobal więc teraz gnamy na złamanie karku, robiąc po 500km dziennie, żeby zdążyć do Cancun na lot na 07 marca. Na szczęście dużo dobrego też się działo, więc prosimy o cierpliwość a chętnie podzielimy się z Wami naszymi wrażeniami.
A od ostatniego opisanego przez nas miejsca – Tulum, zdążyliśmy odwiedzić kolonię flamingów, ruiny Majów, miejsca piękne przyrodniczo oraz arcyciekawe miasteczko w stanie Chiapas. Obiecuję, że o wszystkim będziecie mogli przeczytać już wkrótce, ale teraz jeszcze jeden dzień drogi i pośpiechu przed nami.
Potem skoczymy na nockę do zimnego Nowego Jorku by z powrotem następnego dnia wylądować na gorącym Barbadosie.
A do końca naszej podróży, zostało już tylko 8 dni…
2 komentarze
8 dni! Tak się zastanawiam, jak Wy się po tym wszystkim odnajdziecie w Polsce… ;) A ile macie czasu wolnego w Londynie?
Oj tak, ciężko będzie, choć na początku pewnie dużo miłych emocji, spotkań i stabilizacji :).
Oleńko Kochana, napiszę wieczorem maila do Ciebie. Przepraszam, że tyle nie odpisuję, ale widzisz co się dzieje.
W Londynie mamy chyba 11h, ale musimy zmienić lotnisko i mamy duuuużo bagażu ;). Do zobaczenia mam nadzieję :)