O Campeche za wiele Wam nie opowiemy, bo w zasadzie to był tylko przystanek w dalszej drodze na południe. Podjęliśmy bowiem decyzję, że nie możemy tu zostać dłużej, jeśli chcemy zwiedzić zaplanowane wcześniej miejsca.
Udało nam się tylko dwukrotnie odwiedzić rynek – za dnia i wieczorem. Nie jest on duży, ale ma swój urok, zwłaszcza wieczorem, kiedy wszystkie budowle są podświetlone. Dookoła rynku, w uliczkach widać kolorowe fasady domów, czyste i zadbane.
Jedynym obiektem w mieście, który zwiedziliśmy było Muzeum Archeologiczne dotyczące kultury Majów. Choć tak naprawdę to też przebiegliśmy je w pośpiechu. Po pierwsze było już późno, a tego dnia jechaliśmy aż do Palenque, po drugie Bartek okropnie się nudził i marudził a po trzecie cała ekspozycja jest opisana tylko po hiszpańsku. Owszem, są opisy po angielsku, ale znajdują się one na oddzielnych kartach, które raczej stanowią opis poszczególnych dziedzin życia Majów, a nie są stricte podpisami pod muzealnymi zbiorami. A szkoda, bo muzeum wydaje mi się naprawdę ciekawe, zwłaszcza dla ludzi interesujących się dawnymi cywilizacjami. Mieści się ono w starym forcie, ze szczytu którego można podziwiać ładny widok na zatokę.
W galerii znajdziecie kilka migawek z Campeche i muzeum – wybaczcie, że w większości bez podpisu.
MIGAWKI Z CAMPECHE
previous post