Dzisiaj mija siódmy dzień jak jesteśmy w Havanie i już na wstępie Wam powiem, że Havana zauroczyła nas bardzo… Mamy mnóstwo wrażeń i mało czasu by wszystkie je opisać. Poza tym, o czym już wspominaliśmy, mamy okazjonalny dostęp do internetu, więc spróbujemy Wam tylko przedstawić klimat miasta bez szczegółowej relacji o każdym spędzonym przez nas dniu i każdym obejrzanym miejscu.
Przede wszystkim – czujemy się tu bardzo dobrze, choć już po tak krótkim czasie widzimy, że miasto to jest pełne kontrastów. Z jednej strony jest masa biednych ludzi, często szukających czegoś po śmietnikach, puste półki w sklepach, odrapane kamienice, stare, rozklekotane samochody i sterty śmieci walające się po ulicach. Z drugiej zaś, widzieliśmy piękne, luksusowe hotele, ładnie urządzone restauracje, sklepy z szerokim asortymentem (oczywiście za CUC) i ulice pełne bogatych turystów. My też czujemy się rozdarci, bo z jednej strony zachwycamy się pięknem miasta a z drugiej mamy świadomość, że życie Kubańczyków nie wygląda tak kolorowo.
Czujemy się bezpiecznie. Na Kubie rząd bardzo chroni turystów, bo jakby nie było zostawiają oni tu masę pieniędzy, dlatego też turyści są „świętością”. Każdy Kubańczyk wie, że lepiej jest nie robić nic złego turystom, bo można sobie narobić problemów. Owszem, na ulicy zaczepiają nas ludzie, proponują taksówki, oprowadzanie po mieście, ale w większości wystarczy „no, gracias” by dali nam spokój.
Inna sprawa, że powszechnym sportem jest naciąganie turystów. Począwszy od sklepów, gdzie zdarza nam się płacić trzykrotnie zawyżoną cenę, jak na przykład za puszki z napojami – normalnie kosztują 0,5- 0,6 CUC, a my pierwszego dnia nieświadomi zapłaciliśmy 1,5 CUC. Sprzedawcy nawet nie drgnęła powieka gdy na koniec powiedzieliśmy „Gracias, buenas noches”. Inny trik na turystów (podobno powszechny nie tylko na Kubie) polega na tym, że podchodzi do Ciebie Kubańczyk i daje Ci monetę 1 CUP mówiąc, że to prezent dla Ciebie i on nic za to nie chce. Natomiast później mówi, że on też chce prezent od Ciebie, w postaci monety z Twojego kraju licząc, że dostanie euro lub dolara, czyli ponad 20 razy więcej niż Ty dostałeś. W wielu jednak sytuacjach spotykamy się ze zwykłą życzliwością i ciekawością z ich strony. Często ludzie nas zaczepiają bezinteresownie, uśmiechają się, machają do Bartka, nic od nas nie chcąc.
Mamy takie wrażenie, że Kubańczycy mimo swojej biedy są bardzo towarzyscy i radośni. Ulicę są pełne życia. Ludzie siedzą na progach swoich domów, wychylają się z okien, czy balkonów, rozmawiają ze sobą, grają w domino. To odmienny widok w porównaniu z Ekwadorem, gdzie dom i codzienne życie, były schowane za wysokim murem.
HAVANA, MIASTO KTÓRE OCZAROWUJE…
previous post