Dzisiejszy dzień był dość intensywny i dostarczył nam wielu wrażeń. Rano (no dobra, „rano” w naszym rozumieniu, czyli około 11 ;)) wybraliśmy się na Recoletę, o czym już było w poprzednim poście. W drodze jednak zahaczyliśmy o mały park, żeby Bartek mógł się wybiegać bez nadmiernej kontroli rodziców. Naszą uwagę, zresztą już nie pierwszy raz, zwrócili ludzie uprawiający jakieś sporty na świeżym powietrzu – a to siłownia po gołym niebem, a to wspólna joga w parku, ale najciekawiej wyglądała pani, która po prostu rozłożyła się na trawie i uprawiała gimnastykę. Fajnie tak, bez skrępowania.
Potem udaliśmy się na obiad. Sam fakt niczym szczególnym nie jest, jednak dzisiaj trafiliśmy do knajpy dla miejscowych. Jeśli chodzi o wystrój to czasy świetności ma ona dawno za sobą, ale jedzenie smaczne i atmosfera miła (kelner znowu zamknął drzwi na zewnątrz by Bartek nie wybiegał na ulicę :)). Jednak najbardziej urzekła nas zastawa do wina – zobaczcie sami w galerii :).
Potem postanowiliśmy kupić bilety na prom, by popłynąć jutro do Colonia del Sacramento w Urugwaju, bo to stąd przysłowiowy rzut beretem, ale ceny nas mocno zniechęciły. Generalnie jest drogo, a przed nami wszak jeszcze 4 miesiące podróży więc musimy się pilnować. Trochę szkoda, bo słyszeliśmy, że to bardzo urokliwe miasteczko, ale z drugiej strony Buenos oferuje dużo możliwości, a że z Bartkiem tempo zwiedzania gwałtownie spada, to i tak atrakcji nam wystarczy na każdy dzień. Dzięki poszukiwaniom biletów zobaczyliśmy za to znowu dzielnicę portową, ale z drugiej strony. Bardzo nam się zresztą ta część miasta podoba. Stara zabudowa portowa jest w umiejętny sposób połączona ze współczesnymi szklanymi wieżowcami, co według nas tworzy fajną przestrzeń.
Swój spacer skończyliśmy na Plaza de Mayo, gdzie znajduje się Casa Rosada – siedziba prezydenta Argentyny, ale to już temat na osobny wpis.
6 komentarzy
Witam
Bardzo fajny blog. Powodzenia i wytrwałości.
Dzięki, zapraszamy do czytania :)
Aga, musisz koniecznie napisać coś o smakach i lokalnych potrawach :)
Iwona, planujemy taki post jak najbardziej, tylko póki co mamy za małe doświadczenia kulinarne :). No a przede wszystkim nie spróbowaliśmy jeszcze dania narodowego Argentyńczyków czyli wołowiny!
Super sprawa ;) Gratulujemy odwagi ;) Gdzie następny przystanek ?
Dziękujemy :) Następny przystanek Ziemia Ognista, a potem Patagonia :)