A czwartek udaliśmy się do Valle de los Ingenios czyli doliny cukrowej. W połowie XIX wieku ogromna liczba cukrowni rozsiana w tej dolinie odpowiadała za produkcję 1/3 cukru na Kubie. Ówczesny boom cukrowy przyczynił się do bogactwa plantatorów, których stać było m.in. na rezydencje w Trynidadzie. Unikalny charakter miasta i doliny cukrowej przyczynił się do wpisania w 1988 r Trynidadu i jego okolic na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Dla mnie osobiście największą atrakcją tej wycieczki była podróż pociągiem. Z pociągiem na Kubie jest trochę jak z yeti – każdy o nim słyszał, ale nikt go nie widział ;) No trochę żartuję, ale którego Kubańczyka nie zapytałem, to odradzał mi podróże pociągiem, przewodniki po Kubie również je odradzają ze względu na ciągle zmieniające się rozkłady jazdy, opóźnienia i kiepski stan taboru. Sam Trynidad nie ma obecnie połączenia kolejowego z resztą kraju, ponieważ wciąż nie zostały odbudowane tory zniszczone przez huragan w latach 90-tych.
Nasz pociąg był pociągiem turystycznym kursującym wyłącznie do doliny cukrowej i składał się m.in. z wagonu barowego serwującego mojito :) Po pociągu spacerował też pan z gitarą wygrywający tak skoczne melodie, że jedna Kubanka nie wytrzymała i tańczyła sobie w przejściu między siedzeniami. Za chwilę zresztą dołączyła do niej inna roztańczona „Kubanka” tj. Aga :) Pociąg sunął sobie niespiesznie co pozwalało podziwiać piękne krajobrazy okolic Trynidadu. Po ok. godzinie jazdy (w trakcie której pociąg kilka razy zatrzymał się aby wziąć łapiących kolejowego „stopa” okolicznych mieszkańców) dotarliśmy do stacji Iznaga – nazwa pochodzi od nazwiska właściciela plantacji, Pedro Iznagi. Zachowała się tam m.in. rezydencja plantatora oraz główna atrakcja tego miejsca tj. 44-metrowa wieża obserwacyjna. Pierwotnie służyła do obserwacji i kontroli pracujących na plantacji niewolników. Na marginesie dodam, że niewolnictwo zniesiono na Kubie dopiero w 1886 r., najpóźniej ze wszystkich kolonii hiszpańskich w Ameryce. Wieża jest obecnie dostępna do zwiedzania, rozpościera się z niej imponujący widok na całą plantację i okolice.
Po pól godzinie ruszyliśmy dalej i wkrótce dotarliśmy na ostatni przystanek do pobliskiej hacjendy zbudowanej pod koniec XIX w. Tutaj postój trwał prawie 1,5 godziny i jego jedynym celem było albo zjedzenie obiadu w znajdującej się tam restauracji albo skorzystanie z przejażdżki konnej. My trochę się nudziliśmy na tym nieco przydługim, przymusowym postoju, ale Bartek skorzystał z trzeciego, własnego rozwiązania i … poszedł spać – dzięki uprzejmości personelu został ułożony w zrekonstruowanej sypialni właścicieli hacjendy :)
POCIĄGIEM DO VALLE DE LOS INGENIOS
previous post
1 comment
witam mam pytanie jak to jest w tym pociągiem o której i czy codziennie odjeżdza ze stacji z Trinidadu? Ile kosztuje bilet i czy można pojechac tylko do wieży 44 metrowej tam trochę czasu pobyć i potem wrócić?