Dla wielu osób kuchnia jest nieodłącznym elementem kultury i jednym z głównych powodów dalekich podróży. Muszę przyznać szczerze, że u nas w rodzinie zdecydowanie to Adam jest osobą, dla której próbowanie nowych smaków i poszukiwanie ciekawych potraw jest istotne. Dlatego to on częściej szuka, próbuje i doświadcza. Kuchnia Gwatemali według nas, nie jest szczególnie wyszukana, choć można tam znaleźć kilka fajnych przekąsek czy dań. Jej podstawą są przede wszystkim fasola, kukurydza, banany lub platany, jajka, kurczak.
W trakcie jednego z wyjazdów naszą uwagę przykuł wielki billboard reklamujący sieciówkę fastfoodów, a którego hasło brzmiało „Mięso, mięso i więcej mięsa”! W czasach kiedy coraz większą uwagę zwracamy, żeby jeść zdrowo, różnorodnie, zwiększać ilość zjadanych warzyw i owoców, reklama ta jest zaprzeczeniem zdrowego podejścia do żywienia. Według nas, pokazuje ona, że poziom życia w Gwatemali jest wciąż niski – mięso bowiem na dłużej zaspokaja głód.
Poniżej wybrane dania, przekąski i napoje, których próbowaliśmy w trakcie naszego pobytu. Dajcie znać co znacie, co lubicie, a czego nie!
Dania i przekąski
Pupusas
Danie oryginalnie pochodzi z Salwadoru, jednak je się je w całej Ameryce Środkowej, także więc w Gwatemali. Pupusas to placki z mąki kukurydzianej, nadziewane serem lub mięsem, podawane na wierzchu z surówką z białej kapusty i polane pikantną salsą. Naprawdę były pyszne i sycące!
Tamal
O Tamalach pisaliśmy już przy okazji kuchni kolumbijskiej.
To zwinięta w liść bananowca pulpa, która składa się z mąki, mięsa i dodatków. Jest niezwykle posilna, a żeby utrzymała temperaturę kobiety często przechowują tamale przykryte kilkoma warstwami materiału.
Guacamole
Znana już w Polsce pasta z awokado. Istnieje wiele różnych odmian guacamole. My najbardziej lubimy tylko z dodatkiem soli i soku z limonki. Jak nam zdradziła jedna z mieszkanek Santiago nad jeziorem Atitlan – „u nas guacamole jest takie dobre, bo jest robione z odmiany awokado, która jest bardzo kremowa”. Coś w tym jest, choć ja bym dodała jeszcze gwatemalskie słońce i serce włożone w przygotowanie ;-). Ulubiona przystawka, która rekompensowała mi brak sezonu na mango ;-)
Ceviche
To rodzaj koktajlu. Składa się on najczęściej z kawałków ryby i owoców morza, które są marynowane w soku z limonki, podawanych z dodatkiem cebuli, czosnku, pomidorów i dużej ilości kolendry meksykańskiej. Ceviche jedliśmy w różnych krajach i zawsze jednakowo nam smakuje. Co ciekawe, w Gwatemali dostaliśmy je podane z krakersami.
Pasta z fasoli
Dostawaliśmy ją w różnych wersjach. Najbardziej bazową była ta podana w restauracji, gdzie po prostu pastą smarowało się tortille. Bardziej urozmaicona wersja to jako składnik kanapki w połączeniu z awokado i pikantną salsą. Ta druga wersja była pyszna!
Pan de banana
Niestety nie mamy jego zdjęć (za szybko znikał w naszych brzuchach ;-) ), zresztą wygląda przeciętnie. Ale za to smak ma nieprzeciętny. Bardzo sycący, lekko słodkawy, bananowy, jest fajny na drogę. Ratował nas w długodystansowych podróżach, bo nasi chłopcy go też polubili. Taki mix pieczywa i ciastka.
Sere
To danie, które jedliśmy kilkukrotnie w Belize. Ponieważ nie będę tworzyć oddzielnego o kuchni Belize, postanowiłam wymienić sere w tym poście. Sere jest jedną z najlepszych potraw jaką kiedykolwiek jadłam w życiu! Składa się z warzyw, krewetek, świeżej ryby, a wszystko duszone w mleczku kokosowym, przyprawione pieprzem i czosnkiem. Jako dodatek podawano nam ryż. Jest lekko ostre, ale jednocześnie słodkawe w smaku. Przepyszne! Gdybym z całej listy rzeczy, o których tu pisałam miała wybrać tylko jedną to byłyby dwie ;-) – Sere i jalea mango con chocolate (na końcu wpisu)!
Platano
Niekwestionowanym królem deserów jest platano – specjalny rodzaj banana dużo większy od tradycyjnych owoców i niezdatny do jedzenia na surowo – jedynie po usmażeniu lub ugotowaniu. Podawany jest na słodko.
Zdjęcie poglądowe, stockowe. Te platanos, które jedliśmy nie wyglądały tak pięknie, za to był bardzo smaczne.
Owoce
Pisząc o kuchni Gwatemali, nie sposób nie wspomnieć o bogactwie tropikalnych owoców. Soczyste papaje, banany w kilku odmianach, aromatyczne melony, kwaśne limonki, kwaskowata marakuja – do wyboru, do koloru! Wszystkie świeże i smaczne, a w połączeniu z mlecznym koktajlem boskie!
Z nowości próbowaliśmy jocote – nieduże, twarde owoce, z żółtym miąższem, lekko słodkawe. W smaku przypominały mi trochę mango (ale tylko trochę ;-) ).
Drugi nowy owoc dla nas to nispero – niewielkie twarde owoce, w kolorze mirabelek, smakiem przypominające …hmmm… gruszkę? Sama nie wiem. Ni gruszka, ni jabłko – nispero! ;-) Warto spróbować!
Owoce w krajach tropikalnych są dla mnie zawsze największą radością!
Napoje i alkohole
Mojito mango
Z całą świadomością mogę to powiedzieć: Nigdy nie piłam tak dobrego alkoholu. Na mojito mango zabrała nas Anita, która ten wyjątkowy trunek poznała już dawno. Jako, że jestem fanką zarówno mango jak i mojito, to wspomniane połączenie musiało wyjść genialnie. Nie powiem Wam ile smakowitych drinków wypiłyśmy w czasie wspólnego wieczoru gawędząc w uroczej knajpce w centrum Xeli. Były tak dobre, że nie mogłyśmy się powstrzymać. Na szczęście barmani oszczędzali na alkoholu więc moc ich nie była duża ;-).
Michelada
To trunek będący mixem piwa, z sosu sojowego i soku warzywnego. Cóż…. Powiem krótko: Adam po pierwszym łyku odmówił współpracy a ja po wypiciu piętnastu i przekonywaniu się, że to „wcale-nie-jest-takie-złe” również się poddałam. Nie, nie i nie. Piwo to piwo, a zupa to zupa ;-).
Zdjęcie stockowe.
Atol
To popularny napój w Meksyku i Ameryce Środkowej, którego korzenie sięgają czasów prekolumbijskich. Robi się go z mąki kukurydzianej gotowanej z wodą i cukrem trzcinowym. Można go pić z dodatkami takimi jak kakao, wanilia, owoce czy orzechy. Jest dość gęsty a w smaku troszkę przypominał nam naszą kawę zbożową.
Ponche de frutas
Ten pyszny, rozgrzewający rodzaj kompotu z owoców będę wspominać długo. Smak nie jest może oszałamiający, ot po prostu dobry, jednak popijaliśmy go na skwerku w Xeli, siedząc na plastikowych taboretach i zajadając się pupusas. Zważywszy, że temperatura powietrza wynosiła zaledwie kilka stopni (tak, tak, mity o tropikach ;-)) ponche de frutas ratował nas przed zimnem. Gwatemalczycy często ponch piją również z dodatkiem rumu.
Kawa
Wiedzieliście, że Gwatemala jest jednym z czołowych producentów kawy na świecie? Nic dziwnego, bo warunki do jej uprawy są wprost idealne. Odpowiednia wysokość, wilgotność i gleby wulkanicznego pochodzenia sprawiają, że produkcja kawy jest jednym z filarów gospodarki gwatemalskiej. Jakość kawy jaką piją codziennie przeciętni Gwatemalczycy pozostawia wiele do życzenia ponieważ lepsze ziarna są przeznaczone na eksport. Udało nam się jednak w wielu miejscach, w tym na plantacji kawy oraz w trakcie Tygodnia Kawy nad jeziorem Atitlan spróbować naprawdę dobrej kawy!
Czekolada
To również „dobro narodowe” Gwatemali. Podobnie jak w przypadku kawy, w kraju panują dobre warunki do uprawy kakaowca, więc gwatemalska czekolada słynie z jakości.
Z ciekawych rzeczy to Gwatemalczycy często piją czekoladę, ale napój przygotowują na bazie pokruszonych tabliczek czekolady a nie kakao w proszku jak ma to miejsce u nas, oraz zalewają ją wodą a nie mlekiem!
A na koniec zdradzę Wam pewien sekret. Jako jedną z pamiątek przywieźliśmy z Gwatemali pewien niepozorny słoiczek, który zawierał kremową masę z mango i czekolady. Używaliśmy jej do smarowania chleba, naleśników czy biszkoptów. Uwierzcie mi – był przepyszny a jego smak niepowtarzalny! Na samo wspomnienie kapie mi ślinka! :)