Kochani,
Dziś mija czwarty dzień jak jesteśmy w Havanie na Kubie. Jest pięknie, ciepło, pyszne jedzenie. Jednak nie dać się być tutaj i nie myśleć o tym, że to my mamy tak dobrze, bo jesteśmy turystami i zostawiamy twardą walutę w kraju. Miejscowi nie mają tak dobrze, większość z nich w ogóle nie ma dobrze, a mimo to nie tracą pogody ducha…
Mamy nadzieję, że mimo marnej znajomości hiszpańskiego uda nam się odkryć choć trochę prawdziwej Kuby, nie tylko tej z palemkami, rumem i lazurową wodą.
Nie możemy pisać regularnie postów, bo internet na Kubie jest w powijakach. Dziś po raz pierwszy udało nam się z niego skorzystać. W tym celu udaliśmy się do eleganckiego hotelu i zapłaciliśmy równowartość 8 USD za godzinę czasu. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się w najbliższych dniach wstawić jakieś posty. Prosimy o cierpliwość :).
Trzymajcie kciuki za nas :).
Pozdrawiamy Was serdecznie i przesyłamy trochę słońca na te zimowe dni.
A&A+B
6 komentarzy
„Te quiero Havana, the rhythm pumping in my heart…”
Pamiętamy? Wiem, wiem, zawsze i na zawsze :) O rany, Aga, naprawdę tam jesteś! :)
Uściski dla dzielnych podróżników! :)
Też pytanie?! Są rzeczy, których się nie zapomina ;). Jestem Madzik, jestem i chętnie bym tu została dłużej… :)
Buziaki dla Ciebie
Cuba, czyli Aga w swoim żywiole ;) Super, że udało Wam się szczęśliwie dotrzeć do celu. Pozdrawiamy Was gorąco z zaśnieżonej Polski!
Taaaaak Piter. Kuba to zdecydowanie jest moja „bajka”.
Dzięki, dla Was też buziaki od nas i słoneczko, za którym pewnie tęsknicie :).
Aga,
Teraz to Wam naprawdę zazdroszczę, być w ojczyźnie salsy – bajka.
Jak tylko będziecie mieć okazję i dostęp do internetu to poproszę o dokładną relację:)
Buziaki
Ania, nie zazdrośćcie, tylko pakujcie walizki i w drogę :). A Tobie to by się na pewno podobało ;). Buziaki!