Ostatnie dni spędziliśmy w Espigão Alto do Iguaςu oraz zwiedzając liczne atrakcje pogranicza brazylijsko-argentyńsko-paragwajskiego, Był to też czas szczególny ze względu na ciekawe i bliskie rozmowy z ks. Markiem (którego serdecznie pozdrawiamy), które regularnie przekształcały się w długie nocne Polaków rozmowy. Z tego też względu nie udawało nam się pisać na bieżąco, ale obiecujemy, że wkrótce uzupełnimy relacje z naszej podróży :)
A dzisiaj (tj. w piątek) wyruszyliśmy z brazylijskiego Foz do Iguaçu, aby po przesiadkach w São Paulo i Bogocie wylądować w sobotę o 1:00 w nocy w Guayaquil w Ekwadorze. Niestety tak się nie stało, bo w São Paulo okazało się, że lot do Bogoty jest opóźniony o, bagatela, 12 godzin i polecimy innym lotem. Niestety aby uzyskać nowy bilet musieliśmy odwiedzić kilka stanowisk odpraw opowiadając każdemu wszystko od nowa i gdzie od pracowników LAN Airlines słyszeliśmy, że musimy udać się po bilet do TAM Arlines, a w biurach TAM słyszeliśmy coś dokładnie odwrotnego. I wszystko to ze złoszczącym się lub śpiącym na rękach Bartkiem :( Po voucher na hotel musieliśmy udać się do kolejnego stanowiska, a po odbiór bagażu jeszcze w inne miejsce. Tam po pół godzinie oczekiwania usłyszeliśmy, że mamy poczekać jeszcze godzinę. Dopiero zdecydowana reakcja Agnieszki spowodowała, że bagaż otrzymaliśmy już po 10 minutach. Koniec końców dotarliśmy do hotelu.
Aha, zapomniałem dodać, że wylatujemy jutro o 5 rano :( i musimy być na lotnisku o 2(!) nad ranem, co oznacza, że za 2 godziny musimy wstać i wynieść się z hotelu :( Tak więc w tej sytuacji pozostaje mi zakończyć ten wpis i życzyć i Wam i nam dobrej nocy ;)