We wtorek opuścilismy Patagonię i wieczorem dotarliśmy do Buenos. Warto parę słów poświęcić temu w jaki sposób podróżowaliśmy, bowiem Trasę El Calafate – Buenos pokonaliśmy na pokładzie samolotu linii LADE, linii niedużej i dość nietypowej.
Została ona utworzona w latach 40 XXw. przede wszystkim do przewozu pasażerów zamieszkujących niedostępne rejony w Patagonii południowej i Ziemi Ognistej. Jak można zobaczyć po napisach na kadłubie i emblematach wewnątrz samolotu Fuerza Aerea Argentina, leciliśmy maszyną Argentyńskich Sił Powietrznych! Tak, tak, linia ta należy do wojska a jej piloci i obsługa są wojskowymi.
Inną specyficzną cechą linii jest to, że przykładowo lot z Buenos do Ushuai trwa 12 godz, bowiem samolot po drodze zatrzymauje się w 5 innych miejsocwościach, gdzie wysadza i zabiera kolejnych pasażerów. W dodatku loty są tylko raz, dwa razy w tygodniu.
My mieliśmy zaledwie 2 międzylądowania (w Bariloche i Mar de Plata) a lot trwał 5 godz. Musze przyznać, że jest rzadkim doświadczeniem aby w ramach jednego rejsu mieć 3 starty i lądowania, 3 razy dostać serwowany posiłek (no trochę mnie poniosło – były słodycze i napoje), obserwować wysiadających i wsiadających ludzi samemu pozostając wciąż w samolocie, czy też móc wyjść na trap aby zaczerpnąć świeżego powietrza ;). No i te tradycyjne papierowe bilety z oddzieranymi odcinkami kontrolnymi przed wejściem na pokład! Stąd skojarzenie z PKS zatrzymującym się na wielu przystankach po drodze ;) Ewentualnie z PKP Intercity, bo gdy steward 3 raz nadjeżdżał z wózkiem zastanawiałem się czy usłyszę „Serwujemy bezpłatny posiłek, kto z państwa dosiadał się w Bariloche?” ;)
Nie mniej ciekawy był samolot, którym lecieliśmy. Był to 64 miejscowy Fokker F28, produkowany w latach 1967 – 87! Już pierwszy rzut oka – aluminiowe (zamiast plastikowych) nawiewy powietrza, jarzeniówki pod sufitem, liczna załoga – pozwalały przypuszczać, że lecimy starszym egzemplarzem tego samolotu. Jednak słowo „starszym” jest tu eufemizmem – jak dowiedzieliśmy się od sympatycznego stewarda (też wojskowego oczywiście) samolot ten miał – uwaga – 40 lat! W rozmowie z nami przyznał, że bardzo lubi swoją pracę, a lot bez turbulencji uznaje za nudny. Niestety wydarzeniem ubocznym turbulencji – co jest kolejną cechą tej maszyny wynikająca zapewne z jej wieku – jest niekontrolowany wyrzut zawartości toalety („po sufit” jak to ujął nasz rozmówca). Dodam, że na szczęście nasz lot przebiegał bez większych problemów :).
Bartek bardzo dobrze zniósł lot, tj. jak zawsze zasnął po starcie i obudził się tuż przed lądowaniem. Ponieważ jednak jak większość ludzi jest przyzwyczajony, że jeden lot to jeden start i lądowanie, to pozostałe odcinki lotu Bartek spędził jako rozbrykana, skacząca i śmiejąca się gwiazda lotu :). I pewnie to wpłynęło na to, że dostaliśmy zaproszenie do kokpitu (szczerze mówiąc miałem na to cichą nadzieję ;), tak więc całą trójką odwiedziliśmy pilotów w trakcie lotu.
Wszystkie te czynniki spowodowały, że lądując w Buenos z żalem żegnaliśmy sympatyczną załogę (nawet bardzo sympatyczną – Aga dostała 2 całusy na pożegnanie) i wiekowy samolot.
Informacja praktyczna: LADE wybraliśmy ze względu na dużo niższą cenę biletów. Linii tej nie znajdziecie w wyszukiwarkach biletów lotniczych, można skorzystać ze strony internetowej www.lade.com.ar a jeszcze lepiej z ich biur będąc już w Argentynie. Można tam zapłacić w gotówce w peso argentyńskich, co przy korzystnym kursie wymiany dolarów na Florida Ave (patrz Cambio, Cambio..) pozwoliło nam uzyskać cenę za przelot o około 50% niższą niż w LAN czy też Aerolinias Argentinas.
1 comment
[…] licząc rzecz jasna Niemiec i Londynu) Odbyliśmy 15 lotów, ale uwaga: 17 startów i lądowań (szczegóły tutaj). Podróżowaliśmy samolotem, pociągiem, autobusem, busem, samochodem, konno, na rowerze, […]