Gibraltar – formalnie terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii. Nieformalnie – dziwny „twór” – 6,5 km2 Wielkiej Brytanii na terenie Hiszpanii. Od dziesiątek lat drażliwy temat w stosunkach obu państw. Gibraltar, zajęty przez wojska brytyjsko – holenderskie w czasie wojny o sukcesję hiszpańską, trafił do Wielkiej Brytanii „na wieczność” na mocy traktatu pokojowego w Ultrechcie (1713r). Mimo kilku prób militarnych nie udało się go Hiszpanom odzyskać.
Współcześnie, mieszkańcy Gibraltaru w referendach niejednokrotnie odrzucali możliwość przejścia terytorium pod jurysdykcję hiszpańską. Obecnie mają dużą autonomię, swoją konstytucję, swój Parlament Gibraltaru oraz własne zdanie – prawie 96% mieszkańców zagłosowało w referendum przeciw Brexit-owi.
Językiem urzędowym jest angielski, ale mieszkańcy (oprócz całej masy języków obcych jak hiszpański, berberyjski, arabski czy maltański) mówią swoim własnym językiem tzw. llanito, będącym mieszanką angielskiego i dialektu andaluzyjskiego. Walutą jest funt, ale gibraltarski (choć przelicznik z funtem brytyjskim jest 1:1). Można spotkać budki telefoniczne charakterystyczne dla Wielkiej Brytanii. Wozy policyjne są w kolorach brytyjskich, ale ruch jest prawostronny!
Nas do odwiedzenia Gibraltaru od początku skłaniała ciekawość, jednak gdy wyczytaliśmy o tutejszym lotnisku wiedzieliśmy, że ze względu na Bartka to punkt obowiązkowy!
I. Lotnisko
To, co stanowi o jego wyjątkowości zwłaszcza dla miłośników lotnictwa, to pas startowy, który jest przecięty drogą po której odbywa się zwykły ruch pieszy i samochodowy.
Około 10 minut przed startem bądź lądowaniem samolotu zatrzymuje się ruch i wszystko przygotowuje. A wygląda to tak.
Po obu stronach pasa zapalają się czerwone światła dla pieszych i samochodów.
Policjant pilnuje, żeby osoby które są w trakcie przechodzenia przez lotnisko bezpiecznie je opuściły, ale aby w tym czasie nikt nowy na pas nie wszedł.
Gdy już nikogo z postronnych osób nie ma na lotnisku, zostają zamknięte bramki dla pieszych, szlabany dla samochodów, a dodatkowo dla bezpieczeństwa na jezdni zostaje rozłożona kolczatka.
Następnie specjalna maszyna czyści pas startowy z leżących na nim kamieni i innych śmieci, które potencjalnie mogłyby zagrażać poruszającemu się po pasie z dużą prędkością samolotowi.
Potem pozostaje już tylko czekać… i nagle na horyzoncie pojawia się maszyna. Łatwo rozpoznać wtedy kto jest turystą – aparaty fotograficzne w górę :), a kto miejscowym – nieco znudzona mina i siatki z zakupami w rękach. (wybaczcie kiepską jakość niektórych zdjęć; powiedzmy, że są one operacyjne ;-))
Gdy maszyna bezpiecznie wyląduje i podjedzie pod terminal szlabany szybko są podnoszone i cały tłum pieszych i samochodów rusza znowu przecinając pas.
Dla Bartka, jak i pewnie innych fanów lotnictwa to wydarzenie ekscytujące. Mieć prawie na wyciągnięcie ręki wielki lądujący odrzutowiec to jest coś! My obserwowaliśmy lądowania zarówno jako piesi stojąc przy bramkach, siedząc w samochodzie tuż przed szlabanem (to jest szczęście, co?!) oraz z góry, będąc na szczycie gibraltarskiej skały. Nie powiem, na nas też zrobiło wrażenie.
A z ciekawostek – z tego właśnie lotniska w 1943r wystartował w swój ostatni lot gen. Sikorski.
II. Skała gibraltarska
Dla cywilizacji starożytnych Skała Gibraltarska była jednym ze słupów Heraklesa, który wyznaczał kraniec bezpiecznego i znanego świata. Za nią, jak wierzono, czaiły się już tylko potwory morskie.
Choć dziś w te legendy nikt nie wierzy, skała wciąż przywodzi na myśl jakąś tajemnicę. Czy to dzięki 70-cio kilometrowym tunelom wydrążonym w jej wnętrzu pod koniec XVIIw., czy ze względu na podwodne bogactwo, które czeka na nurków tuż u stóp skały? Nie wiem, ale ta charakterystyczna, samotna, wapienna skała, która góruje nad okolicą zachęca do wejścia na samą górę i pobudza wyobraźnię.
Mimo, że wycieczka na szczyt skały jest czymś więcej niż niedzielnym spacerem, bo jednak pod górę i w dodatku w słońcu, to widoki wynagradzają nasz trud. Z jednej strony widać port morski z dziesiątkami ogromnych statków, które raz po raz przecinają taflę morza. Z drugiej plaże i turkusowa woda, które zachęcają do relaksu. Gdy spojrzeć w stronę Afryki, widać marokańskie góry Rif. Wszystko lekko spowite mgiełką, która nadaje aurę tajemniczości. Dla mnie te statki, morze i orient na wyciągnięcie ręki to tylko kolejna zachęta do egzotycznych podróży :-).
III. Magoty gibraltarskie
To niewielkie półdzikie małpy zamieszkujące skałę gibraltarską. Stanowią jedyną w Europie populację małp żyjących na wolności.
Na Gibraltar prawdopodobnie zostały przywiezione przez Maurów, którzy dawno temu okupowali południowe obszary Półwyspu Iberyjskiego. Obecnie populacja liczy nieco ponad 200 osobników i jest objęta szczególną opieką ze strony rządu. Małpy codziennie otrzymują odpowiednie pożywienie i świeżą wodę, każda posiada mikroczip i widnieje w rejestrze, a dodatkowo raz do roku są poddawane badaniom.
Ich coraz częstsze i bliższe kontakty z turystami sprawiły, że małpy coraz bardziej uzależniły się od ludzi. Z tego powodu ich dokarmianie jest surowo zabronione, a za złamanie zakazu grozi mandat w wysokości 500 funtów.
Małpki wyglądają uroczo, jednak należy pamiętać, że to półdzikie zwierze potrafi ugryźć czy podrapać człowieka i dlatego należy mieć się na baczności. Trzeba uważać na okulary, aparaty, kapelusze i wszystkie przedmioty, które trzymamy w dłoni, bądź wystają nam z plecaka. Małpy są zwinne, a ponieważ mają kciuk przeciwstawny tak jak człowiek (spójrzcie na ich „dłonie”!), potrafią chwycić coś w „rękę” i w nogi!
My, mimo zachowywania bezpiecznej odległości, nie karmienia, nie dotykania i nie nawiązywania kontaktu w żaden inny sposób, mieliśmy z nimi kilka „przygód”. Jedna małpa na przykład wskoczyła Adamowi na plecak a gdy ten chciał ją zrzucić to przeskoczyła do wózka Antosia i próbowała z rączek wyrwać mu butlę. Innym razem porwała Bartkowi bluzę, która spadła mu z ramion na ziemię i popędziła z nią na szczyt budynku. Chwilę nią pomajtała, ale na szczęście szybko się znudziła i rzuciła z powrotem.
Antoś nie wydaje się być przejęty odwiedzinami małpy w jego wózku, ale butelki z piciem nie oddał! ;-) Natomiast Bartek z jednej strony podziwia zwierzęta, ale zachowuje czujność (nawet w trakcie robienia zdjęcia) i bacznie obserwuje zuchwałe małpy.
Widzieliśmy też jak inna małpa podbiegła do jakiegoś chłopca w wózku i wyrwała mu z ręki grzechotkę.. Znane są liczne przypadki utraty różnych przedmiotów, a mimo to turyści sami je zaczepią, drapią, głaszczą, biorą na ramiona.
Niezależnie od tych niezbyt przyjemnych małpich figli uroczo jest obserwować te zwierzęta, które tak bardzo chwilami podobne do człowieka stanowią niezbity dowód na teorię ewolucji :).
6 komentarzy
Super relacja i piękne, Małpie zdjęcia :) Doświadczyliście wszystkiego co najbardziej interesujące na Gibraltarze – ja niestety nie widziałam lądujących samolotów i Afryki – tylko chmury dookoła!
Dzięki Ola! :) A o jakiej porze dnia byliście? Powiem Ci, że ze względu na pogodę robiliśmy dwa podejścia dzień po dniu. Ale warto było! :)
Małpy na Gibraltarze są niewątpliwie świetną atrakcją, trzeba jednak być bardzo ostrożnym! Przez głupotę ludzi, którzy pomimo ostrzeżeń o karach świadomie i specjalnie dokarmiają małpy stają się one dość nachalne! Nam chciały ukraść plecak przypięty w koszyku wózka. Całe szczęście im się nie udało, bo mieliśmy tam dokumenty ;)
Oj fakt, trzeba uważać. Dobrze, że Wam nic nie ukradły! :-)
Fajna relacja , plastyczne opisy (jak zwykle) – jakbym tam była bez ruszania się z domu. Super i dziękuję :)
Iwona, to my dziękujemy. Zawsze miło mi czytać Twoje komentarze :)