Co się robi w niedzielę po obiedzie? Ano często spaceruje całą rodziną. Na plac zabaw, na lody czy tak po prostu bez celu. No to my też tak pewnej niedzieli – obiad, myk! i spacer gotowy. Z tym, że nietypowo dla nas, bo po Luksemburgu ;-).
Trudno ten czas nazwać ściśle zwiedzaniem, ale pokręciliśmy się po uliczkach i zobaczyliśmy nowe miejsce. A co najważniejsze wspólnie spędziliśmy czas i to w poszerzonym, o Dominika i Zuzię, gronie! Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze wrócić do Luksemburga i odkrywać go niespiesznie w słoneczny dzień, a póki co zapraszamy na kilka ujęć z tego ciekawego miasta.
Acha, jeszcze jedno. To co nas zaciekawiło, to to, że mieliśmy wrażenie, że miasto jest lekko opustoszałe. Zwłaszcza gdy przejeżdżaliśmy przez dzielnicę szklanych biurowców to czuliśmy się jak w grze komputerowej – nowe wychuchane budynki i prawie wcale ludzi. Potem w starej części miasta już było nieco inaczej, ale cały czas nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że życie to tu tętni w tygodniu, kiedy ludzie pracują i wychodzą w dzień na lunch albo wieczorem na drinka. Mamy rację czy się mylimy? Ktoś z Was zna to miasto i panujące tu zwyczaje?
No i urzekła nas forma, w jakiej ZACHĘCA się ludzi do ochrony kwiatków w parku, zamiast ZAKAZYWAĆ ich deptania. Przekaz ten sam, tylko o ile przyjemniejszy sposób. No, ale sądzę, że forma dostosowana jest do odbiorców ;-).