Gdy powoli zbliżamy się do Trewiru spostrzegam, że zbocza niewysokich gór otaczających miasto porastają winnice. „Ależ tu pięknie” mówię do mojego brata, który wraz z rodziną mieszka w okolicy już od roku, więc jego te widoki nie dziwią. „Pięknie to będzie wiosną, albo na jesieni. Przyjedźcie, to zobaczysz …”
Powiedzmy sobie szczerze, dla większości Polaków Niemcy kojarzą się z krajem, do którego jeździ się do pracy, z którego sprowadza się samochody no i może z II Wojną Światową. Ale mało osób myśli o wakacjach w tym kraju, czy choćby o krótkim kilkudniowym pobycie. Przyznam szczerze, że do niedawna i ja do tej grupy należałam, ale wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy kilka lat temu mój brat z rodziną przeprowadzili się do naszego zachodniego sąsiada. I mimo, że jak dotąd odwiedziliśmy ich tylko trzykrotnie (za każdym razem była to inna część Niemiec) to każdorazowo pojawiała się w mojej głowie myśl „Ale ten kraj jest ciekawy!”.
Tym razem więc trafiamy do Trewiru – najstarszego niemieckiego miasta, które położone jest się nad urokliwą Mozelą (Nadrenia – Palatynat). Z Polski centralnej to dość daleko bo prawie 1200km, ale dzięki tanim liniom da się zwiedzić ten urokliwy kawałek kraju.
Mimo, że po Trewirze szwendamy się zaledwie kilka godzin, to miasto zdążyło nas zauroczyć. Turystów szczególnie przyciągają stare, rzymskie budowle jak Termy Cesarskie, amfiteatr czy Porta Nigra – dawna brama miejska, która stanowi wizytówkę miasta.
Znaczącą budowlą jest również pochodząca z IV w. n.e. katedra św. Piotra, będąca najstarszym kościołem biskupim w Niemczech. Przechowywana jest w niej ważna relikwia – św. Szata, w której jak się wierzy, umarł na krzyżu Jezus Chrystus.
Trewir to także klimatyczny rynek główny (Hauptmarkt) z bogato zdobioną fontanną św. Piotra, otoczony pięknymi zabytkowymi kamienicami. Wśród rozstawionych na rynku straganów z kwiatami znajduje się też zadaszony barek, w którym można spróbować lokalnych, podobno bardzo smacznych win. Odchodzące od rynku wąskie uliczki wypełnione są sklepami i kawiarniami, które mimo chłodnej pogody goszczą ludzi w wystawionych na zewnątrz ogródkach. Wszystko to razem tworzy klimat miejsca, który przywodzi nam na myśl Włochy albo Hiszpanię.
Kasia i Dominik pokazują nam jeszcze jedną niepozorną i niezbyt znaną budowlę – ciekawą kutą, żelazną fontannę przedstawiającą różne zawody rzemieślnicze.
Nie pozostaje nam nic innego jak przyjechać ponownie wiosną, albo jesienią i ponownie powłóczyć się po Trewirze, kosztując tym razem (jeśli Antek pozwoli ;-)) winnych specjałów z mijanych po drodze winnic :-).